... profesjonalista:
Można mieć wrażenie, że niektóre obrazy mają charakter notatek robionych na czymkolwiek co jest pod ręką – jakby wciąż jeszcze można było do nich wrócić, coś dodać lub zmienić. Jednak chwila kontemplacji wystarczy, aby to wrażenie znikło: są to bowiem dopracowane obrazy malowane konsekwentnie i z precyzją, a zarazem z taką lekkością, że różnica pomiędzy przypadkowością a skończonym dziełem faktycznie nie istnieje. Przykuwa uwagę skala kolorów i formy, które oddają nastrój, temat albo funkcjonują jako czysto wizualne doświadczenie obrazu. Nie chce się wierzyć, że wiele malowideł tutaj to wynik pracy nie jednego, a dwóch malarzy o różnym doświadczeniu i temperamencie. Jakby mimowolnie przychodzi na myśl pojęcie znane i cenione w muzyce: jam session, którego jakość wyraża się w unikalności całego zdarzenia, jak i w talencie każdego z wykonawców. Również aranżacja wystawy jest interesująca - nie tylko dlatego, że prezentacja sugeruje jakby przeniesienie widza bezpośrednio do pracowni malarskiej. Motyw łączenia niektórych obrazów parami przy pomocy zawiasów, jak w średniowiecznych malowidłach sakralnych, stwarza możliwość alternatywnego eksponowania dzieła w przestrzeni, która wymaga ruchu i przejścia z jednej części dyptyku do drugiej, czyli włączenia przestrzeni „pozamalarskiej” w obręb działań artystycznych i dodatkowo poszerza zakres interpretacji każdego ze „skrzydeł” obrazu. Obojętnie, czy będzie to zygzak czerwieni akcentujący rękę w Ukrzyżowaniu-1, czy sataniczny wir kolorów w Krzyku, czy spokojne wizerunki Driad, które falują wśród gałęzi i liści zmieniających się na przykład w szare wizerunki oczodołów i czaszek… czy nawet zupełnie abstrakcyjne płaszczyzny i formy przestrzenne – każdy kolor, odcień, faktura (tekstura) i technika posiadają swoje frekwencje, natężenie, walor (jakość), które niosą wyrafinowaną skalę czysto wizualnych wrażeń, a tych nie da się przełożyć na żaden inny język. Sprawia przyjemność oglądanie tych prac...
Maciej Garstecki, teoretyk sztuki, artysta fotograf
|