kierowca pewnej niebieskiej furgonetki. Miło wiedzieć, że świadomość historyczna w narodzie nie ginie- mieszkańcy wiosek kierowali nas zazwyczaj na Racławice, sporadycznie na Grunwald. Kosy przydały się, kiedy okazało się, że ścieżka, którą mieliśmy przejść, zarosła dorodną trawą, nie pomogły jednak w zwalczeniu dokuczliwych objawów alergii, które zmogły 90% naszej rajdowej drużyny. Dotarliśmy na metę jako ostatni - warto było, chyba nikt nigdy na nas tak bardzo nie czekał...
|