drogach rowerowych! W dodatku na tandemach, no i w kaskach na głowach. Odwiedziliśmy farmę, gdzie produkowane są pyszne sery. Była degustacja, ale dla nas największą atrakcją okazało się głaskanie 6-dniowych cielaczków.
W czwartek dużo spacerowalismy. Byliśmy na Morzem Północnym . Jechaliśmy przez 8-kilometrowy most. Zwiedziliśmy też muzeum poświęcone walce z wodą jako żywiołem. Pogoda jest wspaniała. Dobry humor dodatkowo poprawiło nam moczenie nóg w słonej wodzie oraz pokaźne porcje holenderskich lodów.
Piątek: Odwiedziny w fabryczce czekolady uczyniły nas szczęśliwymi na cały dzień. Robiliśmy własne litery czekoladowe i projektowaliśmy opakowania. Potem było pływanie łodzią po pięknych kanałach, a wieczorem wspaniała kolacja z przysmakami polskimi i holenderskimi.
Sobota: od rana czas wolny poświęcony na zakupy i pakowanie. Część z nas spotkała się - bez umawiania - w centrum Middelburga. Niektórzy nawet weszli na wieżę zwaną Wysokim Johnem, aby zobaczyć z góry to urocze miasto.
Pożegnanie trwało długo. Uciskom i podziękowaniom nie było końca. Do zobaczenia w maju w Polsce!